sobota, 16 listopada 2013

Jeszcze trochę więcej o mnie

W zeszłym rozdziale pominęłam kogoś ważnego. Z jednej strony obawiam się o tym pisać, bo to co mam w głowie wychodzi teraz na zewnątrz, a cały czas starałam się zabijać tą myśl, sama nie wiem czy dobrze robię.
Jednak może zacznę od początku. Od pewnego czasu, mam przy sobie jedną ważną osobę, jest nią chłopak, jednak łączy nas nietypowa więź, zawsze wmawiałam sobie że jest to tylko przyjaźń, może aż przyjaźń, bez łamania pewnych granic. Teraz pogubiliśmy się chyba oboje i sami nie wiemy co jest między nami. Niewątpliwie Maciek jest kimś kogo cholernie kocham. Postaram się przybliżyć Wam trochę jego osobę przytaczając parę sytuacji które kiedyś miały miejsce.
Jak to się w ogóle stało że zaczęliśmy się przyjaźnić ? Hm w sumie sama nie wiem. O ile się nie mylę stało się to w momencie kiedy on zaczął być z pewną dziewczyną, a ja starałam się mu doradzać. Później byliśmy ze sobą na tyle blisko, że jego dziewczyna była o mnie zazdrosna. Popsuła nam się relacja, był dla mnie okropny, zrobił pare rzeczy które bolały i żeby nie narażać się na dalszy ból zwyczajnie odcięłam się od niego. Po paru dobrych tygodniach, chyba zrozumiał, rozstał się z tą dziewczyną a później długo mnie przepraszał.
Kiedy trafiłam do szpitala z problemami brzucha, to on przyjechał szybciej z wakacji żeby mnie odwiedzić. Pamiętam jak dziś, jak wszedł na oddział ubrany w skóry na motor, z kaskiem w ręku i cwaniackim uśmiechem na buzi, wszystkie pielęgniarki w tym momencie cholernie mi zazdrościły, a ja dalej widziałam w nim przyjaciela, cudownego przyjaciela.
Fajnym wspomnieniem jest jest też dzień w którym poszliśmy razem na koncert, to były wakacje. Standardowo był tłum ludzi, więc wziął mnie na barana bym mogła lepiej widzieć wszystko. Pamiętam jak się na mnie patrzył, było w tym coś innego niż zawsze. Wracaliśmy stamtąd przez pola, popijając piwo i śmiejąc się z głupot, później przyjechali po mnie rodzice i sporo z nim rozmawiali, bardzo się lubią. Maciek mówi do mojej mamy "teściowa", ona do niego "zięciu", pomimo tego że wszyscy utrzymujemy że łączy nas tylko przyjaźń.
Kiedy zaczął się rok szkolny, a my zmieniliśmy szkoły, to przez pierwszych parę miesięcy codziennie odprowadzał mnie do szkoły, często przytulaliśmy się, trzymaliśmy za ręce, czy dawaliśmy sobie buziaki w usta, jednak dla mnie to były wszystko przyjacielskie gesty, chociaż wiele osób brało nas za parę, jednak zawsze oboje ze śmiechem zaprzeczaliśmy.Zabrałam go nawet na obiad do babci i dziadka z okazji ich święta, a on mnie zabrał do swoich dziadków.  Teraz z biegiem czasu wydaje mi się, że to był moment kiedy on coś poczuł do mnie, a ja go zraniłam wchodząc w związek z innym chłopakiem, oddaliliśmy  się od siebie na jakiś moment. Jednak kiedy rozstałam się z tym chłopakiem, a nawet zaczęłam mieć z nim pewne problemy po rozstaniu, to Maciek pierwszy mi pomógł jak tylko się dowiedział.
W momencie kiedy dowiedziałam się że mam guza, najciężej było mi powiedzieć właśnie jemu. Próbowałam  parę razy powiedzieć mu to prosto w oczy, jednak nie potrafiłam, bałam się bardzo jego reakcji, bałam się zobaczyć strach w jego oczach, bo sama bardzo się bałam. Stchórzyłam i napisałam mu to, oczywiście dostałam od niego wsparcie, jednak wiedziałam że boli go to.
Mniej więcej w maju byliśmy razem na ognisku na plaży. Masa znajomych, alkoholu, muzyka, ogólnie fajny klimat. Zarywał do mnie jeden chłopak, podobał mi się więc z początku nie miałam nic przeciwko. Jednak w pewnym momencie sama nie wiem jak to się stało, ale odłączyliśmy się z Maćkiem od wszystkich i poszliśmy się przejść, znaleźliśmy jakieś powalone drzewo gdzie usiedliśmy. Scena trochę jak z filmów, zachód słońca, morze, w tle muzyka i krzyki z imprezy, a gdzieś po środku my, z początku siedzieliśmy w milczeniu wpatrując się w wodę. Maciek zaczął mówić o chorobie, o tym ile dla niego znaczę, był niesamowicie szczery, na szczęście nie zauważył łez spływających po moich policzkach, sporo mi wtedy uświadomił. Do znajomych wróciliśmy idąc za rękę, wiedziałam już że pasujemy do siebie, jednak mówiłam sobie że to jeszcze nie ten moment.
Przez pierwszy miesiąc wakacji się nie widzieliśmy, oboje mieliśmy inne plany, stęskniłam się za nim. Kiedy zobaczyliśmy się w końcu uśmiech przez cały dzień nie schodził mi z buzi, spędziliśmy go razem ze znajomymi którzy chyba uparli się wtedy żeby nas zeswatać ze sobą. Byliśmy ze sobą znów bardzo blisko, widziałam że on tego chce, jednak ja ciągle się przed tym broniłam.
Aż w końcu przyszedł kolejny rok szkolny. Na początku września impreza u mojej przyjaciółki, wypiliśmy trochę, hamulce puściły. Wyszliśmy z imprezy i poszliśmy porozmawiać, najpierw dużo mi mówił że mnie kocha, jednak to nie było już takie "kocham" jak mówią sobie przyjaciele, w tym było coś więcej, mówił że z takiej przyjaźni rodzą się najlepsze związki, że wie, że boje się że on mnie teraz skrzywdzi bo w między czasie cholernie zaczął bawić się dziewczynami, mówił że mam zawsze pamiętać o tym, że będziemy kiedyś ze sobą. Zrobił mi bałagan w głowie, totalny mętlik. Wróciliśmy na imprezę i po jakimś czasie pojechał. Za jakiś czas wrócił, powiedział że wrócił do mnie. Nie wiem jak to się stało, ale w pewnym momencie kiedy zostaliśmy prawie sami, pozwoliliśmy sobie oboje na to, co było oczywiste że kiedyś się stanie, wiedzieliśmy że  to jest kwestia czasu, w tym momencie emocje wzięły górę. Wtedy chyba wszystko zrozumiałam, zdecydowanie poczułam się na swoim miejscu. Po tamtym dniu nie odzywaliśmy się do siebie, straciłam go. Teraz wiem, że nie umiał sobie z tym poradzić, jednak wtedy odchodziłam od zmysłów dlaczego się nie odzywa. Nie mieliśmy praktycznie żadnego kontaktu przez dobry miesiąc.
Jak jest teraz ? Chyba udało nam się wrócić do relacji przyjaciel-przyjaciółka, chociaż nie jest łatwo. Pozornie wszystko wróciło do normy, no właśnie tylko pozornie. To wszystko spowodowało że dalej mam w głowie totalny bałagan i nie wiem co zrobić, nie wiem co czuje, boję się wypowiedzieć na głos to co czuje,  chociaż momentami sama nie wiem co czuje, boje się reakcji zarówno jego, jak i wszystkich innych, nie potrafię rozróżnić uczuć, boję się że wszystko idealizuje. Jedno jest pewne, jest dla mnie ważny i kocham go, jednak nie wiem jaki jest to rodzaj kochania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz